Witajcie.
Jak obiecałam reaktywację bloga, tak powoli się do tego zabieram. Dzisiejszy wpis jak i cała stylizacja z pewnością nie są spektakularne, a na taki powrót śmie się oczekiwać.
No cóż, sami wiecie, że to tylko ja.
Jak w tytule, ostatni smak mięty. I oczywiście chodzi tutaj o pastelowy, miętowy kolor. Prawdziwa jesień zbliża się małymi krokami, dlatego też na tego typu barwy dominujące w outfit'ach nie będzie można sobie pozwolić. Także dzisiaj debiut mojej sukienki, której nie wykorzystałam w okresie letnim. Do tego oczywiście perełkowa zdobycz z second handu, miętowa narzutka z ciekawym wzorem.